Prawda o tym obrusie jest taka, że kiedyś, dla kogoś już go zrobiłam i spodobał mi się wtedy tak bardzo, że zapragnęłam i dla siebie taki zrobić. Oczywiście pracę nad nim ciągle przekładałam, bo do zrobienia zawsze było coś innego: a to serwetka, a to poduszka itd. W końcu, w czasie wakacji 2015 postanowiłam, że koniec odkładania marzeń na bok, prace czas zacząć, nawet jeżeli szybko ona nie pójdzie. I nie poszła ;)
Pierwsze kwadraty powstawały całkiem szybko, ale potem moje zaangażowanie trochę przygasło. Zaczęła mi doskwierać monotonność i zaczęłam sięgać też po inne prace i realizować inne pomysły. Pracy nad obrusem jednak nie porzuciłam i co jakiś czas do niego wracałam. Brak systematyczności sprawił jednak że zrobienie go zajęło mi... 1,5 roku.
W ostatnim miesiącu 2016 roku, zawzięłam się tak bardzo, że obrus został ukończony. Nie miał niestety swojej premiery w Wigilię jak pragnęłam, a dopiero w ostatnie dni roku. No ale jest :) wymarzony, skończony i mój własny :) Teraz zapraszam Was na dużą ilość zdjęć. Pierwsze były zrobione jeszcze w trakcie pracy, ostatnie to już króciutka sesja dzisiejszego poranka :)
Mam nadzieję, że i Wam się spodobał?
Za wszystkie życzenia i komentarze bardzo dziękuję :)
No i Zapraszam :)